16.12.2004 :: 20:36
Adam Smitch o niebezpiecznych uśmiechach losu Ktoś,kogo nagła odmiana losu wynosi znacznie ponad jego dotychczasowy stan,może być pewien,że nie wszytkie gratulacje,które zbiera od przyjaciół,są w pełni szczere.Choćby nawet był najszlachetniejszym spośród szlachetnych,dla nas jest nowobogackim parweniuszem i zawiscinie dozwala nam serdecznie cieszyć się jego rodością.Jeśli jest człowiekiem wrażliwym,wyczuwszy to,nie będzie się cieszył ostentacyjnie,ale spróbuje,na ile zdoła,stonować swe zachowanie[...].Rzadko taka sztuka udaje się w pełni.Podejrzewając,że kryje przed nami swe uniesienie,zaczynamy mieć dość jego gry.Niemniej tak czy tak,zazwyczaj ktoś taki porzuca dawnych przyjaciół.Przy nim zostają tylko ci najmniejsi duchem,których miast przyjaźni zaczyna łączyć z nim nić zależności.Nie zawsze zyskuje potem nowych przyjaciół:ci z nowych sfer czuja sie oburzeni,widząc parweniusza ,który uważa się za im równego,dawni zaś czują się urazeni,że w dnia na dzień stali się odeń gorsi.Szczęściarz robi,co może,aby zadowolić jednych i drugich,ale w końcu się męczy.Widzi,że ci pierwsi się wywyższają,a drudzy żywia doń coraz większą pogardę,az w końcu ,sprowokowany,zaczyna nowym przyjaciołom okazywać lekceważenie,starym zaś mówić wprost,ze go drażnią.Z czasem staje sie w ten sposób człowiekiem wyniosłym i tarci szacunek wszytkich,którzy go znają.O ile nasze szczęście wyrasta przede wszytkim ze świadomości bycia kochanym,a wierzę,ze tak właśnie jest,o tyle nagłe odmiany losu rzadko przydają nam coś z owego szczęścia.Najszczęśliwsi są ci,którzy stopniowo dochodzą do wielkości. fragmęt Adama Smitha(Teoria uczuć moralnych)